Na stronie Linii Otwockiej pojawił się taki artykuł:
Więzienne wczasy za 100 kilo kiełbasy (śmiesznie się rymuje) - Wędliny z nielegalnej produkcji
Czy to możliwe, by na rynek trafiała kiełbasa i wędlina zrobiona z chorych i martwych zwierząt? Otwoccy policjanci zatrzymali właściciela gospodarstwa, który od dawna produkował kiełbasę z mięsa niewiadomego pochodzenia, a potem ją sprzedawał na lokalnych bazarach. Mężczyźnie grozi nawet 5 lat więzienia.
O tym, że nie ma to jak „swojska” kiełbasa, szynka, polędwica czy boczek, nikogo nie trzeba przekonywać. Wędliny produkowane domowymi sposobami, według receptur przechodzących z ojca na syna, istnieją w polskiej tradycji kulinarnej od dawna. Nic dziwnego, że właściciel gospodarstwa w Sobieniach Jeziorych zwęszył w tym intratny interes.
Mężczyzna zajmował się nielegalną produkcją od dawna. Wytwarzał kiełbasę w małym, prowizorycznym i obskurnym pomieszczeniu, które nie spełniało wymogów sanitarnych. Zaniepokojeni okoliczni mieszkańcy obawiali się, że mięso, z którego wyrabiano kiełbasę może pochodzić z chorych lub martwych zwierząt. - Wiele osób zgłosiło swoje obawy otwockim policjantom z referatu do walki z przestępczością gospodarczą – wyjaśnia podkomisarz Jarosław Sawicki z otwockiej komendy policji. - Mundurowi wspólnie z pracownikami sanepidu przeprowadzili kontrolę – dodaje Sawicki.
Właściciel gospodarstwa był zaskoczony widokiem policjantów i pracowników sanepidu, którzy wkroczyli na jego teren w środę, 23 października, po południu. Mężczyzna niedawno wyprodukował aż 110 kg kiełbasy, którą planował sprzedać m.in. na lokalnych bazarach. Część produktów była przeterminowana, a także niewiadomego pochodzenia.
Właściciel gospodarstwa udawał, że nic nie wie o nielegalnej produkcji i sprzedaży kiełbasy. Plątał się w zeznaniach, ale w końcu wyszło na jaw, że to on robi kiełbasę i nią handluje. Sprawą zajmuje się sanepid, otwoccy śledczy oraz organy ścigania z Garwolina. Stróże prawa ustalają m.in., skąd pochodziło mięso służące do produkcji kiełbasy.
Dowiedzieliśmy się, że mięso było badane przez służby weterynaryjne w Otwocku. - Mężczyzna zgłaszał mięso do produkcji na własny użytek – potwierdza Grzegorz Kurkowski Powiatowy Lekarz Weterynarii w Otwocku. - Mięso po przebadaniu nadawało się do spożycia – zapewnia. Zastrzeżenia jednak wzbudza to, co właściciel gospodarstwa zrobił z mięsem potem. Nie wiadomo, czy mężczyzna wykorzystywał do wytwarzania wędlin mięso wyłącznie przebadane, czy również inne, niewiadomego pochodzenia.
Produkcja wędlin powinna być zarejestrowana (wtedy jest legalna), a do tego zakład powinien być pod specjalnym nadzorem weterynaryjnej inspekcji sanitarnej i sanepidu. To, że mięso nadawało się do spożycia, nie oznacza, że w trakcie jego obróbki nie zostało zainfekowane bakteriami zagrażającymi zdrowiu i życiu. Dlatego nie wszystko, co jest w sprzedaży na bazarach „swojskiego”, jest naprawdę „swojskie”. Warto przed zakupem kiełbasy, szynki czy salcesonu sprawdzić, gdzie produkt został wyprodukowany i czy nie jest przeterminowany.
|