Dziecinów (powiat otwocki) i okolice (i nie tylko...)

Wprawdzie dość daleko, ale przy tej samej drodze:

Koncerty, pływanie rowerami wodnymi, ognisko pokoleń i pokaz sztucznych ogni – tysiące osób bawiło się 27 lipca na otwarciu obiektu Wyspa Wisła w Stężycy.

– Jesteśmy pod wrażeniem – mówili zgodnie mieszkańcy i zaproszeni goście. Wyspa Wisła – taką nazwę nosi nowy kompleks rekreacyjny w Stężycy w powiecie ryckim przy ul. Rekreacyjnej 1. Powstał on w ramach projektu „Starorzecze Wisły – Aktywna Rekreacja w Stężycy”. Od soboty mieszkańcy i turyści mogą w nim spędzać czas. Na otwarciu, które odbyło się przy okazji Dni Stężycy, bawiło się tysiące osób. Amfiteatr wypełnił się po brzegi podczas koncertu gwiazdy wieczoru – zespołu Varius Manx. Dzieci mogły się bawić na wesołym miasteczku, pływać na rowerach wodnych, a dorośli relaksować się podczas spacerów po podświetlanych mostach.

- Najważniejsze, że zbudowano wspólnotę wokół tej inwestycji. To dowód, że ludzie potrafią ze sobą współpracować, dowód ludzkiej życzliwości i wsparcia – mówił Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, który przyjechał na otwarcie obiektu. – Stężyca jest blisko Lublina, Warszawy, Radomia. Warto tu przyjechać i zobaczyć, że tu ludzie robią coś razem, a nie przeciwko sobie.

- Jestem zachwycona tym miejscem i otoczeniem, ale też jestem pod wrażeniem tempa inwestycji. To dobre miejsce dla ludzi aktywnych, których ja wspieram – dodała Joanna Mucha, minister sportu i turystyki.

Na około 30 hektarach przygotowano wiele atrakcji dla mieszkańców i turystów. Powstała m.in. piaszczysta plaża, nowoczesny plac zabaw. Jedną z największych atrakcji jest z pewnością amfiteatr z zadaszoną sceną, w którym zmieści się 3 tys. widzów. Natomiast w zimie narciarze i saneczkarze będą mieli do dyspozycji górkę.

– W głównym budynku znajdują się 3 sale wielofunkcyjne. Można w nich organizować konferencje, szkolenia oraz imprezy kulturalne. Mamy też restaurację z tarasem o powierzchni ponad tysiąc mkw. – informuje Jarosław Ptaszek, prezes Towarzystwa Przyjaciół Stężycy, pomysłodawcy inwestycji. – Inwestycję od początku wspierali mieszkańcy gminy, którzy m.in. w czynie społecznym sadzili drzewa i krzewy.

Z Wiadomości 24

Pod koniec lipca 2013 r. można było zauważyć budowę domu w Piotrowicach na zachód od DW 801, między dwoma skrzyżowaniami, na południe od budynku firmy "Konstrukcje". Dom stoi bliżej drogi niż stojący nieco dalej na zachód.

W sierpniu 2013 r. pojawiły się betonowe fundamenty domu na północ od szklarni w Warszawicach, niedaleko DW 805. Obok jest ponad 10 działek budowlanych do sprzedania.

Przy drodze z Sobień-Jezior do Warszawic stoi biała skrzynka na urządzenia elektryczne po południowej stronie drogi. Około 400 m na wschód od skrzyżowania z DW 801.

Sobienie Biskupie 13D - na działce powstaje duży budynek z białej cegły. Naprawdę szeroki i dość wysoki.

W gospodarstwie szklarniowym położonym na południe od ULPlast (Sobienie Biskupie 13B) będzie dobudowywana powierzchnia szklarniowa. Są już fundamenty z betonu pod nową cieplarnię. Usypano wysokie górki, jest spora i głęboka dziura. 23.08.2013 ok. 19 była chyba wywrotka. Szklarnia nie powinna być dobudowana do drogi położonej na zachód od gospodarstwa.

Znowu o Stężycy, dość daleko od Dziecinowa:

Król polskich orchidei. Premier Tusk aż przysiadł z wrażenia

Cały tekst: http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724, … z2d5PJTo5W


(...) praca, ciągłe zdobywanie wiedzy i brak kompleksów. Taką receptę na sukces w czasach kryzysu ma Jarosław Ptaszek, szef firmy JMP Flowers ze Stężycy nad Wisłą na Lubelszczyźnie - czołowego na świecie producenta róż, anturiów i orchidei.
Gospodarstwo Ogrodnicze JMP Flowers mieści się w Stężycy, małej miejscowości na granicy województw lubelskiego i mazowieckiego, kilka kilometrów za Dęblinem. W ciągu roku "produkuje" się tu po kilkanaście milionów róż, anturiów i orchidei. To daje firmie pierwsze miejsce w kraju i czołową pozycję na europejskim i światowym rynku kwiatów. Ich hodowla odbywa się przy wsparciu najnowszych technologii.

Anturium, odmiana Maxima

O uznaniu, jakim branża darzy firmę ze Stężycy, świadczy też fakt, że kiedy Nic van der Knaap, właściciel słynnej holenderskiej firmy Anthura i największy na świecie producent anturiów wyhodował pierwsze na świecie anturium w kolorze żółtym, poprosił Marię Ptaszek, współwłaścicielkę JMP i żonę Jarosława, by nowej odmianie nadała imię Marysia. Chciał w ten sposób wyrazić uznanie dla lubelskiej firmy. Tym samym pani Maria znalazła się w doborowym gronie, obok synowej holenderskiej królowej Beatrix. To właśnie jej imię zawdzięcza inna odmiana - Maxima.

Jarosław Ptaszek: - Pamiętam, jak przed laty, gdy otwieraliśmy naszą filię w Wiedniu, austriaccy producenci ostrzegali naszych przyszłych klientów, żeby nie kupowali u nas kwiatów. Nie przejęliśmy się tym. Szybko potwierdziło się, że jakość polskich produktów jest najlepsza. Austriacy zaczęli kupować polskie kwiaty, bo są najwyższej klasy.

Jazda po bandzie, z kredytami

Uprawą kwiatów rodzina Ptaszków zajmuje się od czterech pokoleń, jednak dopiero firma JMP Flowers wprowadziła rodzinny biznes na rynek światowy. Sam Jarosław Ptaszek swoją pierwszą szklarnię wybudował w 1977 r., będąc jeszcze studentem Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.



- Wziąłem wtedy duży kredyt i znajomi dziwili się, że podejmuję takie ryzyko. Młody byłem, może nie widziałem wszystkich zagrożeń, ale intuicyjnie wyczuwałem zmiany i powtarzałem sceptykom, że jeśli państwo zabierze mi szklarnie, to przejmie też obowiązek spłaty kredytu. To była jazda po bandzie, ale jakoś udało się nam wyjść na prostą. Podobnie jak przy zaciąganiu kolejnych gigantycznych kredytów - wspomina przedsiębiorca.

Jeszcze w latach 80. państwo Ptaszek zdecydowali się unowocześnić produkcję. Jako pierwsi w Polsce zastosowali komputer klimatyczny holenderskiej firmy VanVliet i energooszczędne kurtyny.

W 1997 r. państwo Jarosław i Maria Ptaszek wybudowali kolejną, hektarową szklarnię w stylu holenderskim, przeznaczoną pod uprawę egzotycznego anturium. Rok później, już pod marką JMP (od pierwszych liter imion i nazwiska właścicieli), rozpoczęli uprawę róż.

W 2001 r. wybudowali kolejną szklarnię, tym razem już dwuhektarową, a rok później następną, niewiele mniejszą. W latach 2007-2008 gospodarstwo wzbogaciło się o najnowocześniejszy na świecie obiekt o powierzchni 2,2 ha pod uprawę orchidei.

Do pracy służbowymi rowerami

Obecnie łączna powierzchnia uprawy gospodarstwa wynosi ok. 15 ha, w tym 5,7 ha róż, ponad 3 ha anturiów i ok. 6 ha orchidei. O skali firmy świadczy to, że ogrodnicy poruszają się po terenie gospodarstwa służbowymi rowerami.

Dziś firma JMP Flowers posiada m.in. instalację doświetlania roślin o wydajności ok. 20 tys. luksów, które w okresie jesienno-zimowym całkowicie zastępują światło słoneczne (dla porównania, boisko Górnika Łęczna oświetlane jest jupiterami o wydajności 1,4 tys. luksów). Szklarnie w Stężycy wyposażone są też w najnowocześniejszy na świecie systemem WPS (Walking Plant System) służący do automatycznego sortowania i patyczkowania roślin doniczkowych, jak również w komputery, które sterują systemem klimatyzatorów i urządzeniami odpowiedzialnymi za nawożenie roślin.

Dość powiedzieć, że wybudowana w 2013 r. najnowocześniejsza na świecie szklarnia pod uprawę orchidei powstała nie w Holandii, tylko w... Stężycy.

Premier Donald Tusk podczas lipcowej wizyty na Lubelszczyźnie, będąc w firmie państwa Ptaszków, widząc taśmociągi, po których przejeżdżają tysiące sadzonek i bajecznie kolorowych kwiatów, nie krył ogromnego zdziwienia: - W życiu czegoś takiego nie widziałem - stwierdził i zapytał dziennikarzy, dlaczego o tej firmie jeszcze nie napisali.

Gdy premier wypowiadał te słowa, stojący obok niego Jarosław Ptaszek nie krył dumy.

Powszechny dobrobyt? Możliwe

Dziś firma JMP Flowers jest jednym z największych pracodawców w okolicy, zatrudnia blisko 250 osób.

Jarosław Ptaszek wciąż planuje nowe inwestycje. A zapytany o receptę na sukces odpowiada, że najważniejsze jest stworzenie dobrego zespołu, ciężka praca, ciągłe samodoskonalenie, inwestowanie w najnowsze technologie, wymiana wiedzy z najlepszymi w branży, skłonność do podejmowania ryzyka, ale też intuicja.

Zdaniem właściciela firmy JMP ważne jest, by łączyć pracę ze swoją pasją. - W przeciwnym razie człowiek szybko się męczy i zniechęca, kiedy pojawiają się problemy albo trzeba pracować po 18 godzin na dobę - podkreśla. I dodaje: - Niestety, u wielu osób w naszym kraju ciągle żywe jest dziwne przekonanie, że pracodawca, który odniósł sukces, to na pewno złodziej, oszust i krwiopijca, a wartość dodatkową firmy wytwarzają tylko pracownicy. Ja wszystkim powtarzam, że gdyby mnie nie było i mojej żony, to ta firma by nie powstała, że wartość dodatkową wytwarzają pracodawcy i kadra kierownicza wspólnie z pracownikami. Mało kto zauważa, że ten sukces to suma tytanicznej pracy kilku pokoleń, wieloletniego doświadczenia, ciągłego zdobywania wiedzy i podejmowanie ogromnego ryzyka.

Jarosław Ptaszek rozkręcając firmę potrafił pracować po kilkanaście godzin na dobę, np. rozładowując ciężarówki z miałem węglowym do ogrzewania szklarni.

Właściciel JMP: - Teraz zarządzam firmą, ale moja praca wcale nie jest lżejsza. Tym bardziej bardzo boli mnie, kiedy widzę, jak niektóre partie polityczne próbują zbić kapitał polityczny na podtrzymywaniu stereotypu "Odniósł sukces - na pewno ukradł". I jeszcze jedno, absolutnie nie wierzę, że komuś uda się zbudować powszechny dobrobyt, opierając się na związkach zawodowych. Bez pracodawców. Rewolucje nie sprawdziły się w naszej historii. Rozmawiając z pracodawcami, korzystając z ich wiedzy i doświadczenia, można zrobić dużo dobrego.

Grad i sprawa "paprykarza"

Jarosław Ptaszek przyznaje, że rozumie rozgoryczonych rolników, którym natura niszczy uprawy, a potem zadają władzom pytanie: "Jak żyć?" (słynne już pytanie zadane w zeszłym roku premierowi Tuskowi przez dotkniętego przez gradobicie paprykarza spod Radomia).

- Tunele foliowe czy szklarnie są szczególnie narażone na pogodę, ale jest to ryzyko, z którym trzeba się liczyć. Najprostszym wyjściem jest ubezpieczenie plantacji. Jednak nie da się jej ubezpieczyć od wszystkiego. To jest ryzyko, o którym wspominałem i z którym każdy przedsiębiorca musi się liczyć. My mamy to wielkie szczęście, że od 60 lat nie było w Stężycy takiego gradu, który potłukłby szkło na dachach szklarni. Ważne jest, żeby w tak dramatycznych sytuacjach banki udzieliły kredytu producentowi, który wie, jak stworzyć wysoką jakość własnego produktu i jak go sprzedać - podkreśla Jarosław Ptaszek.

Wiedzieli, że pracują dla siebie

Jarosław Ptaszek jednak znacznie chętniej niż o sukcesie na rynku opowiada o swoim zaangażowaniu na rzecz lokalnej społeczności. Przedsiębiorca jest prezesem Towarzystwa Przyjaciół Stężycy.

- Osobiście uważam, że firmy, które odniosły sukces, powinny wspierać lokalne społeczeństwo. W jakim celu? Żeby dzieci i młodzież była lepiej wyedukowana, mieszkańcy mieli lepsze warunki do odpoczynku, ale przede wszystkim mieli gdzie pracować. Planów i pomysłów mamy wiele, ale najważniejsze, że w Stężycy jest mnóstwo ludzi, którzy chcą działać na rzecz innych. I to jest cudowne - przyznaje Jarosław Ptaszek.

Najbardziej spektakularną inwestycją społeczną w Stężycy jest oddany do użytku pod koniec lipca kompleks rekreacyjny Wyspa Wisła. Obiekt ten powstał w ramach wartego blisko 20 mln zł projektu "Starorzecze Wisły - Aktywna Rekreacja w Stężycy" - najprawdopodobniej jest to największy tego typu projekt zrealizowany przez organizację pożytku publicznego (szerzej piszemy o nim poniżej).

Artur Kozak z Wyspy Wisła: - W czasie realizacji tego projektu pomagało nam ponad 300 mieszkańców, którzy pracowali w czynie społecznym. Karczowali i równali teren, wysiewali trawę. W sumie posadzili ok. 10 tys. nowych krzewów i drzew. To była ciężka robota, ale każdy wiedział, że pracuje dla siebie, że robimy to dla dobra wspólnego.

Jarosław Ptaszek wierzy, że dzięki tej inwestycji Stężyca stanie się dla turystów miejscem atrakcyjnym turystycznie, które będzie dla wielu alternatywą dla Kazimierza Dolnego.

Projekt Wyspa Wisła

W jego ramach w gminie Stężyca zrewitalizowano około 30 ha starorzecza tej rzeki: oczyszczono brzegi, usypano piaszczyste plaże, wybudowano kładki łączące oba brzegi. Wzniesiono także ponad 3,5 km ścieżek rowerowych, powstał tam też plac zabaw, molo dla kajaków i rowerów wodnych. Duże wrażenie robi tam też gmach wybudowany według projektu znanego architekta Czesława Bieleckiego, gdzie mieszczą się sale wielofunkcyjne, punkt widokowy, amfiteatr na tysiąc osób i restauracja.

W sezonie letnim mają się tam odbywać koncerty i spektakle teatralne, a dla dzieci i młodzieży - szkolenia językowe, koła teatralne i muzyczne.

Być może Stężyca wspólnie z Kazimierzem Dolnym i Janowcem w przyszłości gościć będzie Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi, bo tamtejszy amfiteatr świetnie nadaje się do projekcji filmów.

http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724, … .html?as=2

Pytanie zadane dnia 2013-02-21, przez wyborca
Witam serdecznie,

Mam 2 pytania
Pierwsze m.in. w kwestii nowego osiedla na terenie dawnego Traktoreksportu.
Czy jest szansa na to, aby przedłużenie ulicy Częstochowskiej aż do dawnego wylotu do drogi krajowej 801. zostało terytorialnie wydzielone z Otwocka Małego i przypisane do miasta Karczew? W przeciwnym razie o ile się nie mylę, nowe osiedle stanęłoby na terenach wsi Otwock Mały
A jeśli jest to rozważane to kiedy możnaby się spodziewać startu takiej procedury jak długo by ona trwała ?

I drugie pytanie czy w najbliższej przyszłości gmina rozważa rozwój działek budowlanych wzdłuż drogi na Janów - to wg mnie naturalny kierunek ekspansji terytorialnej naszego miasta.

Pozdrawiam serdecznie

Szanowny Panie
Z informacji, które posiadam zarządca drogi 801(Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich w Warszawie) nie przewiduje możliwości połączenia ul.Częstochowskiej z ww. drogą. Podyktowane to jest względami bezpieczeństwa i obowiązującymi normami w tym zakresie.
Sprawa zmiany granic naszego miasta jest przedmiotem prac planowanych w najbliższym czasie. Jest to procedura skomplikowana, wielowątkowa i czasochłonna. Mam nadzieję, że wraz z innymi
zmianami zrealizujemy je do połowy 2014 r.

Jeżeli chodzi o tereny wzdłuż drogi do Janowa, to są to tereny prywatne. W ubiegłym roku podjęliśmy próbę scalenia i podziału na działki budowlane, terenu o pow. ok.11 ha. Odbyło się kilka spotkań, przygotowaliśmy wstępną koncepcję podziału terenu. Problemem były jednak nieuregulowane stany prawne działek. Do końcowego etapu zakwalifikowany został teren o pow. ok. 5 ha i o uregulowanym stanie prawnym. Odbyło się spotkanie z Właścicielami działek. Większość była zdecydowana na kontynuację prac i dokonanie podziału na działki budowlane. Jednakże dwóch Właścicieli wycofało się z realizacji zadania. Niebawem podejmiemy próbę wytypowania kolejnego terenu w tym rejonie i podejmiemy rozmowy z ich Właścicielami. Ponadto rozpatrujemy też podobne działania w rejonie tzw. osiedla Warszawska II.

Burmistrz Karczewa
Władysław Dariusz Łokietek

http://www.karczew.pl/asp/pl_start.asp? … =15&akcja=

Co się działo na drodze 801 w lipcu 2013 między Karczewem a Józefowem...

Pytanie zadane dnia 2013-07-22, przez Mieszkaniec Karczewa
Szanowny Panie Burmistrzu,
Sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniu drogi 801 i ul. Wyszyńskiego nadzoruje Zarząd Dróg Powiatowych z Siedzibą w Karczewie przy ul. Westerplatte.
Jeszcze raz proszę o interwencję, czyli o wstawienie się za mieszkańcami Karczewa za zmianą ustawień sygnalizacji. Jednocześnie informuję, że wczoraj około godziny 20 korek rozpoczynał się pomiędzy Otwockiem Małym a Karczewem i kończył w Józefowie. Duża emisja spalin z tworzącego się korka nie powinna być obojętna dla Gminy Karczew.

Pozwolę sobie jeszcze zasygnalizować kolejny problem, który dotyczy Karczewa. Na ulicach naszego miasta przebywa coraz więcej mężczyzn pod wpływem alkoholu. Gromadzą się oni głównie w centrum Karczewa, w okolicy Kościoła oraz przy ul. Armii Krajowej. Często głośno się zachowują, załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na oczach przechodniów, czy biją się. Ponadto z badań wynika, że dzieci obserwujące alkoholików w przyszłości częściej same popadają w ten nałóg. Bardzo proszę o interwencję.

Z wyrazami szacunku
Mieszkaniec Karczewa

Szanowny Panie
Z informacji, które uzyskałem, czas pracy przedmiotowej sygnalizacji świetlnej był już korygowany w kierunku wydłużenia czasu przejazdu ul. Nadwiślańską. Zobowiązuję się wystąpić z pismem w sprawie kolejnej korekty, jednakże musimy pamiętać o umożliwieniu wyjazdu Mieszkańcom Józefowa.
W sprawie interwencji do Policji sprawa została zgłoszona, z prośbą o szczególny nadzór.

Burmistrz Karczewa
Władysław Dariusz Łokietek


Pytanie zadane dnia 2013-07-18, przez Mieszkaniec Karczewa
Dzień dobry,
zwracam się się z prośbą o interwencję w sprawie tworzącego się codziennie rano kilkukilometrowego korka w stronę Warszawy.
Korek rozpoczyna się na obwodnicy Karczewa (droga 801) i kończy na tymczasowych światłach w Józefowie.
Rozwiązaniem mogłaby być zmiana ustawień sygnalizacji świetlnej w godzinach rannych, tak aby większa ilość samochodów m.in. z Karczewa i Otwocka mogła przejechać w stronę Warszawy. W godzinach południowych i popołudniowych można by było powrócić do obecnych ustawiań.

Z wyrazami szacunku
Mieszkaniec Karczewa

Szanowny Panie,
Temat ten wykracza poza moje kompetencje. Wszelkie uzgodnienia w temacie organizacji ruchu i sygnalizacji świetlnej dokonywał (chyba?) Zarząd Dróg Powiatowych w Otwocku z Mazowieckim Zarządem Dróg
Wojewódzkich w Warszawie. Proszę o kierowanie swoich postulatów bezpośrednio do tych instytucji.

Burmistrz Karczewa
Władysław Dariusz Łokietek

Ostatnio edytowany przez dziecinow (2013-09-13 13:51:16)

Lewobrzeżna nadwiślanka między GK a Warszawą może kiedyś być dwujezdniowa.Ze strony internetowej Urzędu Miasta i Gminy Konstancin-Jeziorna:

Konsultacje w sprawie obwodnicy przełożone

04-10-2013

Będzie nowy termin konsultacji społecznych w sprawie obwodnicy Konstancina-Jeziorny. Zmiana daty spotkania była konieczna, gdyż Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich w Warszawie nie przyjął koncepcji jej przebiegu.

Burmistrz gminy Konstancin-Jeziorna informuje, że uzgodniony na drugą połowę września  termin społecznych konsultacji w sprawie przebiegu obwodnicy miasta musiał ulec przesunięciu na inny, późniejszy termin. Zmiany spowodowane są odrzuceniem przez Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich opracowanej koncepcji autorstwa projektantów spółki "Mosty Katowice".

http://www.konstancinjeziorna.pl/index. … &menu_id=0

Konstancin-Jeziorna ma naprawdę niekorzystne warunki do budowy obwodnicy. Na zachód od jedynego uzdrowiska na Mazowszu są cenne obszary przyrodnicze. W pobliżu miasta jest kilka rezerwatów przyrody. Co gorsza, w zagrożonej powodziowo dolinie Wisły poniżej skarpy wiślanej występują jedne z najżyźniejszych gleb na Mazowszu. Żyzne gleby i zagrożenie powodziowe sprawiają, że dla tego terenu nasuwa się tylko jedna możliwa funkcja - produkcja rolna, pomimo tego, iż znajduje się on tuż obok granic Warszawy. Obwodnica K-J oraz jej przedłużenie w stronę GK mogłyby sprawić, że nisko położone znakomite ziemie uprawne zostaną przeznaczone pod budowę osiedli, obiektów usługowych, magazynów czy nawet fabryk. Dlatego nie będzie tak źle, jeżeli zabraknie tej drogi, Jeżeli kiedyś będzie budowana, to niechaj pokażą dbałość o zasoby naturalne i wywiozą wszystkie szczególnie cenne gleby z terenu pasa drogowego i jego okolic. Groźba powodzi powinna sprawić, że zdecydowana większość terenu nie zostanie zainwestowana. Wyjątkiem mogą być obszary położone najbliżej drogi, gdzie będzie wyższe stężenie spalin (można mieć nadzieję, że kiedy ta obwodnica powstanie, to samochody będą już prawdziwie ekologiczne). Na dodatek MZDW już zrobił dwujezdniowy wjazd do Konstancina-Jeziorny. Teraz to położone wśród obszarów chronionych uzdrowisko chce mieć dwujezdniową obwodnicę. Planuje się też most między Konstancinem-Jeziorną a Józefowem. Trasa mostowa ma przebiegać przez rezerwat na Wiśle. Dodam też, że z Warszawy do Góry Kalwarii ma być robiona dwujezdniowa DK 79 przez Piaseczno. Gdyby nie żyzne gleby w dolinie Wisły, to popierałbym ideę budowy dwujezdniowej DW 724 z Konstancina-Jeziorny do GK. Kolejny problem: obwodnica GK, która ma być wybudowana do 2016 r., nie ma mieć węzła z dwujezdniową DW 724, przewidziano jedynie budowę węzła Kąty typu trąbka w północnej części obwodnicy. Czyżby za kilka lat po wybudowaniu obwodnicy GK czekała nas przebudowa? Lepiej, żeby nie, po co utrudnienia na nowej drodze? Niech MZDW lepiej planuje inwestycje. Dwujezdniówka GK - K-J nie jest niezbędna i ma ogromne trudności środowiskowe. Ach, te żyzne gleby! Niech lepiej MZDW zsynchronizuje budowę drugiej jezdni DW 801 od Warszawy do ul. Górczewskiej w Józefowie z budową trasy S2, wybuduje dwujezdniową obwodnicę Lesznowoli i Paszkowiankę. Niektóre projekty MZDW są do wyrzucenia, jak przebudowa DW 631 od okolic Ząbek do Nieporętu, gdzie droga jest już teraz szeroka i nie ma budowy drugiej jezdni w obecnym projekcie (w perspektywie istnieje możliwość dobudowy drugiej jezdni na tym odcinku) czy przebudowa DW 801 od Józefowa do granicy powiatów: garwolińskiego i otwockiego, która także ma nie być związana z dobudową drugiej jezdni, chociaż w Projekcie Planu Zagospodarowania Województwa przewidziano taką możliwość. Mamy już więc dwie inwestycje, z których należy zrezygnować i ich projekty wyrzucić do kosza, aby móc dokonać tych inwestycji, które naprawdę dużo pomogą.

Ma być wiadukt kolejowy w Pilawie! Pewnie na DW 805!

Fragment artykułu z Linii Otwockiej:


Wiadukty, tunele i cichy pęd po torach

Stacja Pilawa
Powstanie tu nowe przejście podziemne, dwa perony oraz wiadukt drogowy nad torami, który zastąpi przeznaczony do likwidacji przejazd kategorii A w centrum miasta. Powstanie też nowa droga dojazdowa.